Dzwonię i dzwonię, ciągle zajęte, to audio tele jakieś zaklęte, pytanie proste: ile mam lat, i tylko dwa dziesięć za minutę plus vat. Ciągle próbuję wykręcić numer, i wytłumaczyć tego nie umiem kto dzwoni, wiedząc, ile mam lat, wujek z Olsztyna, szwagier czy brat? Wreszcie jest sygnał! Ale co jest? W słuchawce inny jakiś jest test, gdy powiem, ile jest w tubce kleju, to znajdę miejsce w teleturnieju! Lecz zanim odpowiem, a już to wiem, automat mnie pyta, czego ja chcę, i znęca się nade mną jak nad więźniem kat, a tu leci, dwa dziesięć za minutę i vat. I wygrać mogę okrągłą sumę, choć żona mówi, że nic nie umiem, więc wreszcie odpowiadam, ile jest kleju i czekam, czy będę w teleturnieju. Bingo! Trafiony! Precz smutków cienie! W skrzynce nareszcie jest zawiadomienie! Chociaż dzwoniło tysiące frajerów, to ja mam wezwanie do Milionerów. Teraz odkuję się za wsze czasy, koniec kłopotów i braku kasy, ja na ekranie, co powie żona, myśli się kłębią, głowa szalona. Kupuję bilet, idę na peron, kołnierzyk razi bieluchną bielą, wsiadam i szukam swego przedziału, pociąg tymczasem rusza pomału. W myślach utrwalam posiadłą wiedzę, widzę wyniki , moje na przedzie, powtarzam królów i żon imiona, wiem, ile jest pytań.... do miliona. Wreszcie fanfary, światła, oklaski, wychodzę, siadam, patrzą się laski, prowadzwiedzę,cego uśmiech nie kłamie, dalszy ciąg będzie, lecz po reklamie. W reklamie dziecko chodzi uśmiechnięte, w śpiochach mu zwisa ciężka pielucha, lecz ono się nie martwi, to firmowa pielucha, co pełna jest moczu, a pupa jest sucha. Wreszcie pierwsze pytanie, za sto - na rozgrzewkę, "Kto kazał zerwać jabłko, kto namówił Ewkę". Są cztery podpowiedzi na moim ekranie, choć na pozór to bardzo łatwe jest pytanie, więc jak trochę pomyślę, to nic się nie stanie, a jeszcze mam trzy koła niewykorzystane. Więc się nie zastanawiam, bo mam dużo kół i proszę o te pierwsze, czyli pół na pół, z kandydatów czterech los wskazał na węża i na podejrzanego Adama - jej męża. I tu trochę nerwowym zacząłem ja być, bo do każdego z nich szła podejrzeń nić, więc myślę sobie - publika podpowie, lecz zawiodłem się srodze -było po połowie. Takiego jednego znałem jeszcze z naszego wesela, więc bez namysłu proszę: telefon do przyjaciela, okazało się wtedy, że Ewa nie miała męża i jednoznacznie wskazał winnego, czyli węża. Drugie pytanie było już bez kół: "Czy ophisaurus to słoń, jaszczurka czy wół. Więc bez namysłu wybrałem słonie.... ...i teraz siedzę i znowu dzwonię. |