A gdy wygramy wybory, to wdziejmy skórę owieczki, zaproponujmy im kilka stanowisk - ale bez teczki. Wiemy, że je odrzucą z zasady lub przekory, niedługo im to wytkniemy, przed nami następne wybory. Z razu bardzo powoli, potem szybciej - niestety, organizujmy ponownie nasze komitety. Veto nam nie zagraża, więc szybko i składnie, pozmieniamy ustawy, włos nam z głowy nie spadnie. Gdy czasu trochę minie (mam dzisiaj taką wizję), zaprosimy przyjaciół - - na razie jedną dywizję. Armia donosicieli, informatorów zgraje niech będzie w zamrożeniu, ale wkrótce odtaje. A gdy już porządek zrobimy na górze damy szansę powrotu, wygnance naszej - cenzurze. Żeby utopić księdza, trzeba jeszcze poczekać ale nic nie zaszkodzi, szkolić już sobie człowieka. Więc wszyscy do pracy! Niech nikt się nie leni! Kiedyś za to wszystko pochwali was Lenin!! |