-I- Stary Drabczyk, dwóch synów - -swych ukochanych synów, raz przyzywa do siebie i rzecze: ja marzyłem za młodu, aby zaznać Zachodu, gdy was jeszcze nie było na świecie. Jedź zatem starszy synu choćby i do Londynu, zaś brat młodszy za tobą wyruszy, trochę popracujecie, coś sobie przywieziecie, a tęsknotę się jakoś zagłuszy. Mija jesień i zima, synów nie ma i nie ma, ojciec siedzi na przyzbie i czeka, listonosza wygląda, do kieliszka zagląda, no i robi się cieniem człowieka. -II- Pośród śnieżnej zamieci młodszy syn do dom leci, a za sobą znacznego coś chowa. Czy to z Anglii mój synu wieziesz beczułkę gin-u? Nie mój ojcze, to Daria z Łęgowa. Pośród śnieżnej zamieci starszy syn do dom leci, a za sobą znacznego coś chowa, czy to dla mnie mój synu prezent wieziesz z Londynu? Nie mój ojcze, to Cinzia synowa. Stary Drabczyk, dwóch synów - -swych ukochanych synów, znów przyzywa do siebie i rzecze: W dwutysięczny ten rok, widzšc wasz wspólny krok, ja naprawdę podwójnie się cieszę. |